Ponieważ początki prowadzenia firmy są bardzo trudne, zdecydowaliśmy, że w tym roku na wakacje pojedziemy do Polski.
Łatwiej jest koordynować działanie firmy z myślą, że w każdej chwili można wsiąść do samochodu i do kilku godzin wrócić ( mieszkamy na drugim końcu PL, na szczęście blisko autostrady ;))
Na początku – jak zawsze – myśleliśmy o Sopocie. Uwielbiam to miasto, dlatego często lądujemy tam spontanicznie na jakiś weekend. Nie ważne czy wiosna, czy jesień, a nawet śnieg. Do dziś miło wspominam lodowisko przy molo w Sopocie.
Tam jest to coś 😉
I zupełnie przypadkiem, w telewizji, której z zasady nie oglądam ( niestety reszta rodziny nie koniecznie podzieją mój pogląd w tej sprawie, a że salon mamy połączony z kuchnią, to czasem i mnie tv obejmnie swym zasięgiem) i tak stało się tamtym razem, gdy usłyszałam reklamę nowego resortu w Polsce Holiday Park & Resort.
Ponieważ wczasy były niezaplanowane, i zdecydowaliśmy się na urlop 2 dni wcześniej, nie mielismy zbyt dużego wyboru. Większość domków w różnych miejscowościach zostało już zarezerwowane. Jedyne miejsca udało się znaleźć w Ustroniu Morskim, gdzie Resort był jeszcze nowy i nie obłożony w czerwcu.
Muszę przyznać, że Holiday Park jak na Polskie warunki robi ogromne wrażenie.
Apartament w którym byliśmy był zupełnie nowy. Na liczniku wody 0:00, w kuchni wszelkie talerze i przybory miały jeszcze naklejki z Ikei. Czysto, przestronnie. Mimo, że zamieszkaliśmy w najmniejszym z apartamentów ( pozostałe były już zajęte) to była to zupełnie wystarczająca dla naszej czwórki przestrzeń.
Konsola z TV, stół jadalniany, stolik kawowy, duże łóżko i kanapa. Z boku aneks kuchenny w pełni wyposażony. Nowoczesne i ładnie urządzona łazienka. W wejściu szafa. Wszystko w minimalistycznym, skandynawskim klimacie. Biel, szarość i kolorowe printy na ścianach z lekką nutką glamour.
Do dyspozycji gości, w każdym pokoju był grill ( używanie go za dodatkową opłatą)
Każdy miał swój mały taras z wejściem na ogród z placem zabaw/ basen/ jaccuzi – w zależności od lokalizacji wybranego apartamentu/domku. Dla rodzin z dziećmi – bajka.
Pijesz rano kawe na tarasie, a dzieci szaleją na placu zabaw, czego chcieć więcej?
Może jedynie lepiej mieli goście z domku obok jaccuzi 😉
Baseny były dwa. Jeden duży brodzik z atrakcjami dla małych dzieci. Zjeżdżalnie, fontanny, armaty wodne i wszystko co potrzebne dla maluchów.
Idealnie dla dzieci do 3, 4 lat.
Tymek (4lata) zdecydowanie bardziej był zainteresowany tym większym basenem oraz dwóma zjeżdżalniami dla starszych dzieci (i nie tylko dla starszych dzieci, bo my też bawiliśmy się świetnie ;))
zjezdzalnia nr 1
zjeżdzalnia nr 2
Dla starszych był też drugi basen, gdzie można było popływać ( głębokość 1,40) i gdzie animatorki o stałych godzinach prowadziły aquaaerobik.
W basenie była też mniejsza część, dla dzieci nie umiejących pływać ( na zdjęciu po lewej -oddzielona stalowym płotkiem)
Basen świetnie wyglądał także nocą. Woda była ogrzewana więc kąpaliśmy się każdego dnia.
Basen otwarty był do 22 ( później był zamykany)
Obok basenu, można było wynająć prywatną lożę. Koszt rezerwacji za dzień – 100 zł, ale można było je później wydać na Barze. Idealne rozwiązanie dla rodzin z małymi dziećmi, które chcą uchronić swe pociechy przed słońcem, czy większą ekipą, która chce bawić się razem.
Zarówno bistro z obiadami, goframi i lodami jak i Bar bardzo mile nas zaskoczyło.
Pieknie wyposażony Bar i niczego sobie drinki, wraz z granitami, deserami, ciastami i owocami w pucharkach były naprawdę świeże, pyszne i nie było na co narzekać.
Obiady także, od dobrych jakościowo hamburgerów z wołowiną, amerykańskich frytek, aż po gofry – zawsze świeże i wyjątkowo smaczne.
Być może dlatego, że nasz urlop wypadał zaraz przed sezonem letnim, a resort jest nowym obiektem, a być może jest to standard w tym miejscu. Nie wiem, powiem Wam za rok 😉
( Nawet jedzenie na mieście w okolicznych restauracjach nie było najgorsze, choć cenowo, jak na Polskie warunki – moim zdaniem drogo. Za obiad dla 4 osobowej rodziny płaciliśmy zazwyczaj około 100 zł.)
Żadko zdarza się, by w jednym miejscu, tym bardziej w urlopowym kurorcie była tak dobra kuchnia.
Na powitanie, GRATIS, w pokoju każdy dostał wino oraz misę z jabłkami, zaś na barze czekał kieliszek szampana /os, oraz świeżo tłoczony sok z jabłek lub pomarańczy/os.
Kelnerzy dbali by drinki zawsze były elegancko ozdobione owocami i kwiatami. Co w godzinach Happy houers, gdzie wszystko na barze było 50% tańsze ( 11-12 i 20-21) nie było łatwe.
.
Na szczęście kierownictwo resortu wymyśliło sprytnie, by przy zameldowaniu gości pobierać zaliczkę w wysokości 500 zł. Pieniądze te można było wydać na barze oraz w bistro. Dzięki czemu po resorcie poruszaliśmy się bez kart czy pieniędzy, a obiady, drinki i desery kupowaliśmy na numer pokoju, co rzeczywiście ułatwiło beztroską zabawę 😉 W ten sposób wydaliśmy dodatkowe ok 450 zł ( w tym 44 zł za prąd i wodę w pokoju – dodatkowo płatne na koniec pobytu ) więc tylko 50 zł z kaucji wróciło z powrotem. Oczywiście w barze i bistro można było płacić gotówką i kartą, ale my osobiście woleliśmy transakcje bezgotówkowe.
Obejście resortu było tak skonstruowane, że bez problemu dzieci mogły poruszać się na dostępnych tam rowerkach, hulajnogach. Wszystkie drogi i chodniki były wybrukowane, a trawa regularnie koszona. Zuza mogła szaleć na rolkach, a Tymek na rowerku.
Dzieci nawet wieczorem miały co robić, przy barze było sporo automatów z grami, bilard, oraz inne atrackje, które nawet niewiem jak się nazywają – słowem było wszystko co na ulicach popoularnych kurortów z tą różnicą, że tu było to na miejscu ;p)
Dla maluchów był też filgopark z kulkami i zdjeżdzalniami
0
Oczywiście w międzyczasie, dzieci mogły się bawić z animatorkami, niestety nam nie starczyło już na na to czasu 😉
Wieczorami w końcu udawało nam się wyrwać na plaże, pospacerować i powdychać wreszcie nadmorskiego jodu.
Niewątpliwą atrakcją była tam nasza syrenka 😉
a także dbający o formę
i walczący z potworami – nasz Tymo
Co prawda plaża znajdowała się nieco dalej, bo aż ok 300 m ? ( zazwyczaj wybieraliśmy obiekty z plażą oddaloną o max. 150 m)
Ale przy takim rozkładzie sił, gdzie w miejscu spania, jesteś w stanie zrobić wszystko bez tracenia czasu na dojazdy, można to zaakceptować i miło było sobie robić wycieczki na plażę.
Nawet nasza Barbie dobrze się bawiła 😉
W Polsce byliśmy już 2 razy w podobnych kurortach: nowoczesne, z basenami z podgrzewaną wodą, animacjami dla dzieci, all inclusive itp. itd, lecz pozostawały one daleko w tyle w porównaniu z Holiday Park & Resort, a tym bardziej z zagranicznymi kurortami na jakich byliśmy.
I ostatnie: pogoda, zazwyczaj było między 16-24 stopnie. Każdego dnia, także gdy było 16 stopni siedzieliśmy w strojach przed basenem i kąpaliśmy się do wieczora. Wydawało się naprawdę ciepło. Słonce grzało na tyle, że po dwóch dniach ja i mąż byliśmy mocno spaleni ( myśleliśmy, że nie ma potrzeby smarowania się olejkami po wyjściu z każdej kąpieli w basenie – myliśmy się, na szczęście wobec dzieci byliśmy bardziej restrykcyjni i byli jedynie opaleni, a nie spaleni).
Nad basenem było po prostu ciepło i spokojnie można było się kąpać. Za to wieczorami na plaży wiał mocny wiatr i tam można było poczuć, że 16 stopni to 16 stopni.
W dniach 23.06.- 01.07 nie spadła ani jedna kropla deszczu.
Niebo było bezchmurne, a słońce grzało niemiłosiernie.
Holiday Park & Resort to kompleks znajdujący się w różnych miejscowościach: Pobierowo, Niechorze, Ustronie Morskie, Rowy i kilka innych będących właśnie w budowie.
Jeśli następnym razem zdecydujemy się na wczasy w Polsce, na pewno rozważymy pozostałe oferty Holiday P&R.
Polecam.
D.Z.